- Czy ty naprawdę jesteś taki
głupi czy tylko udajesz? W swoim ślizgońskim sprycie nie wpadłeś na pomysł żeby
przytrzymać ścianę? – wzburzona Gryfonka krzyczała prosto w twarz Draco. Ów
mógłby przysiąc że ze złości elektryzowały się jej włosy i teraz wyglądała jak
typowa czarownica z mugolskich bajek.
- Co to w ogóle jest za
miejsce? – nie odpowiedział za zaczepkę towarzyszki niedoli tylko zaczął rozglądać
się bo nieznanym pomieszczeniu – i z tego co się orientuję, ty utknęłaś tu jako
pierwsza! Więc może zamiast wydzierać się na mnie, znajdziesz jakiś sposób jak
się stąd wydostać?
- Czy myślisz, że gdybym
wiedziała jak stąd wyjść to wciąż bym tu tkwiła? – prychnęła szatynka – w
dodatku z tobą?
- No proszę proszę, najzdolniejsza
czarownica Hogwartu nie radzi sobie z tak trywialnym zadaniem – zakpił Draco
opierając się o ścianę. Widział jak na twarzy Hermiony odmalowuje się cała gama
negatywnych emocji i jak walczy ze sobą by nie okazać słabości. Sprawiało mu to
olbrzymią radość i nawet przez chwilę uznał że warto było znaleźć się w tak
paskudnej sytuacji. Irytowanie ludzi było jego życiową misją.
- Najzdolniejsza? Czy Draco
Malfoy właśnie przyznał że jest ktoś lepszy od niego?
Cwana bestia. Złapała mnie. Draco
w irytacji zmarszczył brwi.
- To był skrót myślowy Granger
– nieudolnie spróbował się wyłgać – chodziło mi o to że masz lepsze oceny. Nic
dziwnego, skoro fundujesz nauczycielom taką wazelinę
- Słucham? – Hermiona wyraźnie
oburzyła się na jego słowa – Jak w takim razie nazwałbyś swoje kontakty ze
Snapem?
- Ooo! Czyżby zazdrość
przemawiała przez te dumne gryfońskie usta? – Draconowi zaświecił się oczy
- Wiesz, jakoś Snape
niespecjalnie jest w moim typie – odrzekła dziewczyna z wyższością – Za to wy
razem wyglądacie uroczo.
Dopiero po chwili dotarł do
Ślizgona sens tych słów. Co się z nim działo? Tego dnia jego mózg działał jakoś
z opóźnieniem. Jak…jak…jak mózg Weasley'a! O zgrozo! Przerażenie odmalowało się
na boskiej twarzy Malfoya, jednak po chwili ustąpiło wyraźnej minie oznaczającej
ulgę. No tak, bez przesady, mózg Weasley’a w ogóle nie działał.
Hermiona obserwowała twarz
blondyna, która w jednej chwili potrafiła nabrać cały wachlarz sprzecznych
emocji. Co jest z tym chłopakiem? Może on ma jakieś alter ego walczące ze sobą?
Jak doktor Jekyll i pan Hyde! Pan Hyde jednak zdecydowanie częściej wygrywa.
- Co jest, Malfoy? Czy
inteligencja Crabbe’a i Goyle’a jest aż tak odwrotnie proporcjonalna do ich wieku,
że musiałeś nauczyć się prowadzić pasjonujące dyskusje między sobą a sobą? –
Hermiona uniosła brew w geście konsternacji. Dłuższą chwilę zajął jej konflikt
wewnętrzny, czy słowa takie jak „Crabbe”, „Goyle” i „inteligencja” w ogóle
powinny występować razem w jednym zdaniu.
- Po pierwsze, Granger, to, że
mój urok osobisty działa na każdego, nie znaczy że wykorzystuję go w tak…odrażający
sposób! Po drugie, rozmawiam ze sobą – Draco uśmiechnął się z wyższością- bo
mam podobne poglądy
Hermiona nie potrafiła się
powstrzymać przed parsknięciem ze śmiechu.
- W mugolskim świecie są specjalnie
miejsca dla takich jak ty. Szpitale psychiatryczne. Leczy się tam rozdwojenie
jaźni czy postępującą u ciebie schizofrenię.
Powiedziała schizofretkę?
Merlinie, czy to nigdy się nie skończy?! Czy po tej
pamiętnej przygodzie w spodniach Goyla (jakkolwiek dwuznacznie i obleśnie by to
nie brzmiało) w czwartek klasie, gdy rozgniewał profesora Moody’ego, łatka
futerkowego zwierzaka się od niego nie odklei?
- Kiedy zrobiłaś się taka cięta, Granger? To chyba nie mój
wpływ. Chociaż nie, czekaj, pewnie mój, bo na pewno nie Chłopca Który Połknął
Język, ani tym bardziej Ryżego Ghula.- odpowiedź Dracona sprawiła że Hermiona
poczuła się w obowiązku zmrożenia go spojrzeniem modliszki. Westchnęła i uznała
że wystarczy na dzisiaj tych głupich dyskusji i ostentacyjnie postanowiła
zacząć go ignorować. Usiadła na fotelu i wróciła do pasjonującej lektury.
Draco obserwował ją w szoku. Jak w ogóle śmie go ignorować! Bezczelna głupia szlama.
Powinna być wkurzona, obrażona, powinna się czerwienić ze złości. Powinna
dostarczyć mu rozrywki. Gryfoni…wszystko robią nie tak!
- I tyle? Zamierzasz teraz jakby nigdy nic siedzieć tu i
czytać? Nie planujesz się stąd wydostać? - wzburzony Draco dumnie wyprostował się
a jego głos nabrał karcącego tonu – no tak, zapomniałem, że ty nie masz po co
stąd wychodzić. Ale może jesteś zainteresowana faktem, że ja mam cały grafik
zapełniony, masa rzeczy do zrobienia. Dla twojej informacji – dużo ciekawszych
niż siedzenie tu z tobą czytającą książki!
Hermiona delikatnie uniosła głowę znad książki i spojrzała
na niego leniwie i niechętnie
- Po pierwsze, Malfoy, skąd pomysł że obchodzą mnie twoje
plany na wieczór? Po drugie, to bardzo interesujące, że jesteś tak strasznie
zajęty, ale znalazłeś czas na bezcelowe włóczenie się po zamku.
Mimo wszystko westchnęła i odłożyła lekturę.
- Próbowałam różnych zaklęć otwierających. Nic z tego.
Jakieś pomysły?
- A próbowałaś poprosić?
– wyszczerzył się blondyn
- Nie, ale bardzo chętnie usłyszę jak ty to robisz –
dziewczyna zmrużyła oczy – Sądziłam, że masz CAŁĄ MASĘ rzeczy do zrobienia,
więc może zajmij się tym czym masz się zająć zamiast mnie zaczepiać?
- Czekam po prostu aż wymyślisz coś konstruktywnego
- Czyli aż załatwię sprawę za ciebie? Taki jest twój plan,
ty egoistyczny dupku? Czy ja wyglądam na twojego skrzata domowego?
- Niewiele ci brakuje. Statusem społecznym też niespecjalnie
odbiegasz…
- Och, zamilcz. Ja się nigdzie nie spieszę. Mogę tu jeszcze
posiedzieć, poczytać…
- Dobrze, już dobrze, nic więcej nie mówię – Draco puścił do
niej oko.
Hermiona zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu mając
nadzieję na odkrycie jakiejś wskazówki, która umożliwi im wydostanie się z tego
wybitnie nieprzyjemnego położenia. Widząc, że Ślizgon stoi w miejscu i niespecjalnie
kwapi się do pomocy posłała mu spojrzenie bazyliszka. Ten tylko przewrócił
oczami i z ociąganiem zaczął krążyć po pokoju. Trwało to jakieś pół godziny i
przez cały ten czas żadne się nie odezwało. Żadne tez nie znalazło wyjścia.
Zrezygnowany chłopak podszedł do półki z książkami i zaczął po kolei łapać
każdą za grzbiet i pociągać do siebie. Hermiona zerknęła na niego zdziwiona
- Co tak patrzysz Granger? Podobno wychowałaś się wśród
mugoli, więc chyba oglądałaś te wszystkie, yyy, filmy?
- Nie sądziłam, że ktokolwiek może wierzyć że to zadziała – zaśmiała
się dziewczyna
Jednak, ku zdziwieniu obojga (zdziwienie Draco zostało
natychmiast zastąpione dumą i uśmiechem pełnym samouwielbienia) chwilę później
ściana osunęła się i umożliwiła przejście.
Ha, jestem genialny!
Przystojny, zabawny, inteligentny…gdybym mógł to bym poślubił sam siebie.
- Nie wierzę – wyszeptała Gryfonka
- Kobieto małej wiary! – krzyknął Draco – Możesz teraz
wyrazić swoje uwielbienie wobec mojej osoby i bić pokłony przez ogromem mego
geniuszu. Dobra, dobra, nie patrz już tak, wystarczy jakieś „dobra robota
przystojniaku, dziękuję za wybawienie mnie z opresji”.
- Cóż, dobra robota Malfoy, jednak czasem na coś się
przydajesz – odpowiedziała chłodno, zabrała rzeczy i opuściła pokój.
Gdy tylko zbliżyła się do pokoju wspólnego usłyszała głośne
dźwięki wydobywające się zza obrazu. Zaniepokojona szybko wypowiedziała hasło i
pospiesznie weszła do środka.
Jej oczom ukazał się kompletny chaos!
- Ratunkuuuuu! Zabierzcie TO stąd! –skowyczały na przemian dziewczyny. I Neville Longbottom.
Po podłodze biegało na oko 5 szarych szczurów rozmiarów
piłki ręcznej . Większość Gryfonów wspięła się na krzesła, fotele i stoły, żeby
odseparować się od gryzoni. No, oprócz Neville’a. On uczepił się zasłony
okiennej usilnie próbując wspiąć się jak najwyżej.
Stojący na krześle Harry z różdżką w dłoni szybko odwrócił
się w stronę Hermiony.
-Jak dobrze że jesteś! Ćwiczyliśmy sobie transmutację
właśnie…no i sama widzisz. Ratuj!
Hermiona westchnęła ciężko i wyjęła różdżkę z szaty.